Mr A. 2
Ile mogło minąć czasu? Skąd to dziwne poczucie, że coś jest nie tak? Czy to wina wczorajszego szoku żołądka na makaron z makrelą z oleju? Głos jakby zamilkł, nie kwilił, nie psioczył... zaraz, zaraz...
Przecież to był damski głos! Czemu do cholery myślał do siebie samego na głos i do tego był on damski? Postanowił to sprawdzić, mignęła mu myśl o śniadaniu i porannych przemyśleniach nad porcelanowym uchem gdyby śniadanie okazało się waleczne i znalazło drogę na zewnątrz...przedterminowo.
Pomału wstaje, ociężale przenosi swoją materię w trójwymiarowej przestrzeni, porusza mięśniami, neurony kopią się nawzajem prądem w jego głowie, ciszej się kopcie, ciszej.
Nagle w połowie zakładania na siebie szlafroka obojętności jego specyficzne komórki ciała reagują, czuje coś, nosem. To chyba szalona wariacja na temat jajecznicy. Sporo można się dowiedzieć o człowieku na podstawie tego jak gotuje. Na ten przykład: jeśli gotuje jajka i czaruje nad nimi co chwilę to najwyraźniej nie robi tego za często. Kiedy natomiast ma burdel w kuchni to istnieją duże szanse, że jest artystą, studentem albo psycholem. Wszystkim na raz też może być. Tymczasem wariacja z jajkami w roli głównej zaczęła drażnić go jeszcze bardziej, tylko kto był na tyle sprytny żeby mu ją zafundować z rana? Może to któryś z nieśmiertelnych Game Gods? Może to jakiś osobnik, który przewinął się wczoraj, jeden z tych którzy widząc co wyprawiali z Grą Bez Tytułu wrzeszczał przez teamspeak'a na cały regulator, że bardziej epickiego czegośtam w życiu swoim nie widział? Może być, w końcu byli mistrzami.
Tylko, że... to mało prawdopodobne, że to jeden z tych rzadkich przypadków dobroci dla Gamerów. Coś tu pachnie nietypowo, bardzo.
W tak zwanym międzyczasie coś bezgłośnie podeszło do niego, pomachało mu przed nosem talerzem o dość kolorowej zawartości i usiadło na łóżku. Coś nie wyglądało jak cokolwiek, nie miało kształtu, chyba się nie dookreśliło albo on sam tego nie określił. Podczas tej gonitwy słów wymyślił jak sprawdzić czy nie zwariował. Powiedział:
-Wiem, że nie jestem normalny ale ty jesteś już przesadą. Mój umysł buntuje się przed nadużywaniem go i koniec końców wyprodukował cię by ostrzec mnie o nadchodzących kłopotach... Prawda czy fałsz?
-Prawda i fałsz.-
-Ach, więc jesteś sprytnym tworem z ID?-
-Tak i nie.-
-Czy to ty zrobiłeś... zrobiłaś... eee... śniadanie to twoja sprawka?-
-I znów, tak i nie.-
-Cholera IDku, tylko tak umiesz odpowiedzieć? Tylko tyle ma wystarczyć, żebym popuścił ze strachu?
-Sam jesteś IDkiem! Skoro już możemy rozmawiać to powiem ci kilka rzeczy. Po pierwsze zamknij się. Po drugie, nie jestem tworem twojej wyobraźni... to znaczy nie całkiem ale o tym później. Po trzecie, wiem że i tak się nie skapniesz zanim ci tego nie powiem więc mówię, jesteś potrzebny pewnym osobom, nie jesteś konieczny, nie jesteś tam mile widziany i jeśli mogę zaufać wróżce z późnych programów w płatnej telewizji to okaże się, że ktoś cię w końcu wyłączy.
-...-
-Masz dość jak na jeden raz?-
-Chyba.-
-Porozmawiamy jeszcze gdy odparuje z ciebie reszta związków etanoli.-
Po tej deklaracji znika. On przyłapuje się na tym, że nie wierzy w ani jedno słowo. Wstaje. Zastanawia się, czy jeśli oleje dziś pracę i pójdzie do jakiegoś lekarza od głowy to szef to zabije. Nie, nie zabije. Pójdzie. Weźmie wszystkie tabletki czy co tam on mu przypisze. Będzie już grzeczny byle takie coś więcej mu się nie przytrafiło.
Było jeszcze coś, zawsze przyłapywał się na tym, że zauważa nikomu niepotrzebne szczegóły. Takim szczegółem było w tym dziwnym przypadku to, że bezkształtna masa zaczęła jakby... o nie! To niemożliwe. Ona ...